Raportowanie schematów podatkowych – czy więcej raportów to lepiej?

W katalogu największych barier utrudniających prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce od kilku lat czołowe pozycje zajmuje niestabilność prawa oraz nadmiar obowiązków biurokratycznych. Z pewnością eliminacji tych barier nie sprzyjają wprowadzone od 1 stycznia 2019 roku przepisy dotyczące raportowania schematów podatkowych. Nakładają one na podatników szereg nowych obowiązków wykraczających zdecydowanie poza te, wynikające z dyrektywy DAC-6 – choćby comiesięczne raportowanie o zastosowaniu schematu podatkowego dotyczącego VAT. Przepisy dotyczące MDR wskazują 4 różne formularze elektroniczne, które mogą znaleźć zastosowanie w odniesieniu do schematów podatkowych. Trudno zatem bronić tezy, że przepisy te nie utrudniają prowadzenia działalności gospodarczej. Rzecz także w tym, że nie chodzi nawet o samą koncepcję, która narodziła się przecież na poziomie Unii Europejskiej i dyrektywy DAC-6, którą implementują polskie regulacje. Bardziej chodzi o to w jaki sposób ta koncepcja została zaimplementowana do naszego krajowego porządku prawnego. Oczywiście, dyrektywa zakreśla tylko pewien minimalny zakres obowiązków, które państwa członkowskie mają nałożyć na swoich obywateli, jednocześnie pozostawiając tymże państwom pewien margines swobody co do szczegółów implementacji. Jak zwykle jednak diabeł tkwi właśnie w szczegółach. Trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, że przepisy dotyczące raportowania schematów podatkowych konstruowane były w pośpiechu i w sposób który daleki jest od zasad prawidłowej legislacji. Przepisy dotyczące MDR są skonstruowane w taki sposób, że często prawnicy na co dzień zajmujący się podatkami mają kłopot ze zrozumieniem ich treści i intencji ustawodawcy. W niektórych przypadkach regulacje wymagają od podatników wiedzy o swoim kontrahencie, której ci po prostu nie mają (np. wpływ danego uzgodnienia na część odroczoną podatku istotny dla danej jednostki przekraczający w trakcie roku kalendarzowego 5.000.000 zł). Zakres przedmiotowy tych przepisów jest też daleko szerszy niż ich unijnego pierwowzoru. Polskie przepisy bowiem obejmują nie tylko agresywne optymalizacje transgraniczne, ale dotyczą także uzgodnień krajowych, które są jak najbardziej „nieagresywnym”  zdarzeniami gospodarczymi. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom przedsiębiorców Minister Finansów opublikował 31 stycznia br. objaśnienia dotyczące stosowania przepisów MDR. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że wiele kwestii nadal budzi istotne wątpliwości. Wiadomości dobre (w szczególności):
  1. Objaśnienia zawierają załącznik wskazujący grupy czynności, które co do zasady nie będą powodowały obowiązku raportowania – są to czynności zmierzające do prawidłowego stosowania przepisów prawa. Jednakże, by czynności te nie podlegały raportowaniu nie mogą być one nastawione na osiągnięcie korzyści podatkowych w przyszłości i nie mogą zawierać elementu rekomendacyjnego.
  2. Skorzystanie z ulg podatkowych nie powinno podlegać raportowaniu – o ile decyzja o wykorzystaniu danej instytucji nie była podyktowana względami podatkowymi.
  3. Inna szczególna cecha rozpoznawcza – wpływ na podatek odroczony – MF wskazał katalog zdarzeń typowych, standardowych czynności podatników, które nie będą powodowały obowiązku raportowania (np. wycena do wartości godziwej, wycena niezrealizowanych różnic kursowych, różne ujęcie w czasie kosztów remontów, różny moment ujęcia odsetek dla celów prawa podatkowego i bilansowego, różne stawki amortyzacyjne);
  4. Inna szczególna cecha rozpoznawcza – dochody (przychody) nierezydenta wynikające z uzgodnienia przekraczają łącznie kwotę 25 mln zł – doprecyzowano, że chodzi o dochody nierezydentów, co do których w Polsce powstałby obowiązek podatkowy – sumowaniu nie podlegają transakcje towarowe.
  5. Brak konieczności prowadzenia „dochodzenia” w celu ustalenia stanu majątkowego kontrahenta – oparcie się wyłącznie na wiedzy posiadanej już przez podmiot zobowiązany do dokonania zgłoszenia.
  6. Abolicja – objaśnienia wprowadziły swego rodzaju abolicję dotyczącą karania za niedopełnienie obowiązków związanych z raportowaniem – do końca lutego br. brak sankcji a do końca kwietnia naruszenia tych przepisów będą traktowane jako przypadki mniejszej wagi. Oczywiście takie doprecyzowanie jest korzystne dla podatników, natomiast otwarte pozostaje pytanie czy tego typu abolicją, wynikającą z Objaśnień Ministra Finansów w ogóle związany będzie sąd orzekający w sprawie karnej – skarbowej.
Niestety wiele pytań pozostało nadal bez odpowiedzi. Wymienić wystarczy w szczególności:
  1. brak odpowiedzi na pytania czy kwoty o których mowa w definicji kwalifikowanego korzystającego są kwotami netto czy brutto – np. wartość rynkowa rzeczy lub praw, których dotyczy uzgodnienie;
  2. brak regulacji i wyjaśnień pozwalających na precyzyjne rozgraniczenie roli promotora i wspomagającego (np. w sytuacji gdy przy danej transakcji trwającej dłuższy czas występuje kilku doradców, gdzie jeden opracowuje strukturę transakcji a inny doradca ją wdraża).
  3. co w przypadku, kiedy dany sposób postępowania został przyjęty kilka lat temu i obecnie każdorazowo, kiedy zachodzą okoliczności faktyczne, w których może być on stosowany i jest stosowany – czy trzeba taki schemat zaraportować? Np. umowy ramowe potwierdzane każdorazowo aneksem czy zleceniem.
  4. czy schematy podatkowe udostępnione lub zaoferowane po dacie granicznej, co do których nie podjęto decyzji o ich wdrażaniu nie będą podlegać raportowaniu? Czy taki schemat podlegałby raportowaniu dopiero w momencie rozpoczęcia jego wdrażania?. Przepis art. 28 ustawy zmieniającej odnosi się do pierwszej czynności związanej z wdrażaniem, podczas gdy pozostałe przepisy za miarodajne przyjmują moment zaoferowania, udostępniania lub rozpoczęcia wdrążania.
  5. jak stosować przepisy konstrukcyjnie dostosowane do podatków dochodowych w odniesieniu do podatku VAT?
Wątpliwości można mnożyć. Ministerstwo chyba również świadome jest wątpliwości, które nękają podatników, dlatego zapowiedziało już, że objaśnienia będą aktualizowane. Na razie na tę aktualizację musimy jeszcze poczekać. Momentami trudno oprzeć się wrażeniu, że wszyscy jesteśmy uczestnikami jakiegoś eksperymentu, którego celem jest odpowiedź na pytanie jak wiele są w stanie znieść polscy przedsiębiorcy i zagraniczni inwestorzy działający w Polsce.